![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv-7QmVt4u-mZEbSmpKnEJg00JijNsGY70hNL_pPAp1WqJZ4ODDeLZsPWwKpwrdSJf71j_E7GQPXxl5fbcq25toLUvHK-Utpy3c_PbEPHr3cauqoMhJF_XdVmGEXHEflmQcQLpno1ipg/s400/koszyk5.jpg)
Powiedzmy, że miejsce i czas tego posta jest celowy. W końcu koszyki w różnej formie i postaci są teraz na czasie.
Bardzo dawno temu poczyniłam pierwsze samodzielne próby z materią papierowej wikliny. Szybko, bezboleśnie i bez efektu w zasadzie. Internetowe instrukcje, tutoriale, filmiki są wielkim darem dla chcących poznawać i uczyć się nowych technik, ale co spotkanie z żywym człowiekiem, który nam pokaże jak, po co i dlaczego jest absolutnie niezastąpione i po stokroć przyjemniejsze!
Tak więc w sierpniu -w szczycie remontowego szaleństwa skupionego wokół łazienki - pozostawiłam męża pośród gipsów, gładzi i kafelek i udałam się na (niestety tylko) jedne z proponowanych przez Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie (niezwykłe miejsce z niesamowitą ofertą!) warsztatów z wakacyjnego cyklu "Wakacje z dizajnem - Przydasie" (relacje foto).
Uczestniczyłam w warsztatach z wikliny papierowej prowadzonych przez Magdę Godawę - makkireQu. Te kilka godzin otwarło mi oczy na potencjał i urok tej techniki. Koślaczek (czyt. koszyczek), który zrobiłam na zajęciach i pierwszą wykonaną w domu miskę wywiozłam do pracowni, gdzie prowadzę zajęcia plastyczne dla dzieci. Wydrukowałam tam też fotografię jednego z koszyków Magdy Godawy. Jak więc dzieci zaczynają marudzić "proszę pani, mi nie wychodzi", "proszę pani, ja mam brzydko" - to najpierw pokazuję zdjęcie koszyka makkireQu, a potem moje koślawce. Działa.
Nie mam zdjęć tych dwóch pierwszych tworów (czego żałuję), ale za to pokażę przerobiony w koszyk katalog z kafelkami. Już zalakierowany. Od sierpnia czeka na przykrywkę/ wieczko/ klapkę.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtqcTfHHe5ubXRytlDY4nX1363diKzmvhdqyk03SjkEOdR8mCPw7mhD3oLgkwmjeDQyoEfoij53NlForyIcgNoy6d67sbwqEMmknCFGUaN8003aXWaEhXRiVPC0x2W_wpADW8VVcuhhA/s400/koszyk+2.jpg)
Bardzo dawno temu poczyniłam pierwsze samodzielne próby z materią papierowej wikliny. Szybko, bezboleśnie i bez efektu w zasadzie. Internetowe instrukcje, tutoriale, filmiki są wielkim darem dla chcących poznawać i uczyć się nowych technik, ale co spotkanie z żywym człowiekiem, który nam pokaże jak, po co i dlaczego jest absolutnie niezastąpione i po stokroć przyjemniejsze!
Tak więc w sierpniu -w szczycie remontowego szaleństwa skupionego wokół łazienki - pozostawiłam męża pośród gipsów, gładzi i kafelek i udałam się na (niestety tylko) jedne z proponowanych przez Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie (niezwykłe miejsce z niesamowitą ofertą!) warsztatów z wakacyjnego cyklu "Wakacje z dizajnem - Przydasie" (relacje foto).
Uczestniczyłam w warsztatach z wikliny papierowej prowadzonych przez Magdę Godawę - makkireQu. Te kilka godzin otwarło mi oczy na potencjał i urok tej techniki. Koślaczek (czyt. koszyczek), który zrobiłam na zajęciach i pierwszą wykonaną w domu miskę wywiozłam do pracowni, gdzie prowadzę zajęcia plastyczne dla dzieci. Wydrukowałam tam też fotografię jednego z koszyków Magdy Godawy. Jak więc dzieci zaczynają marudzić "proszę pani, mi nie wychodzi", "proszę pani, ja mam brzydko" - to najpierw pokazuję zdjęcie koszyka makkireQu, a potem moje koślawce. Działa.
Nie mam zdjęć tych dwóch pierwszych tworów (czego żałuję), ale za to pokażę przerobiony w koszyk katalog z kafelkami. Już zalakierowany. Od sierpnia czeka na przykrywkę/ wieczko/ klapkę.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtqcTfHHe5ubXRytlDY4nX1363diKzmvhdqyk03SjkEOdR8mCPw7mhD3oLgkwmjeDQyoEfoij53NlForyIcgNoy6d67sbwqEMmknCFGUaN8003aXWaEhXRiVPC0x2W_wpADW8VVcuhhA/s400/koszyk+2.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3CHQYJw0v1hRWpckZ_kpBNiidU507ds8W-0bgY8XegHvdgO_a_iwbJBm6ZBLQuM1rNlmAh0q1JtLGp6YKXgzKBejO18zxI7fANCxLCbadSr-fF2FfsovD1RTGejwo7Pa3rhRDE898Kg/s400/koszyk1.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbsZq4nLbh6HGoqEP__DDAVzPvp_EgRgj4wF4cMgXGbzMpDNeEJLoRA_ddpYXL8NPnX9rP8tbcXmt_KWjKy9PM5TjB3U7h7cp2ms2rzZwp-E8ANKiyBjNnMWW_a2tOZ5COwddVoSucTA/s400/koszyk4.jpg)
O mamoooooo, jaki równiutki i idealnie prosty!! Ja kiedyś też trochę robiłam, ale pokonało mnie skręcanie tych "patyczków", a może faktycznie by wrócić do tego...? Katalogów ci u mnie w końcu dostatek ;)) Pozdrawiam wiosennie i ciepło :)
OdpowiedzUsuńłała ale fajnie to wyszło!cieplutko pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCUDOWNY ! Podziwiam.
OdpowiedzUsuńJa też prowadzę zajęcia z dziećmi i znam te słowa " Proszę Pani ja nie umiem " :)
Pozdrawiam serdecznie.
A ja "poległam" przy składaniu rurek, podstawka jeszcze jakoś mi szła, ale górą źle się układało, szkoda, że w mojej okolicy nie robią warsztatów, bo chętnie skorzystałabym. A Twoje prace są takie równiutkie, zazdroszczę i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowity, wyglada bardzo profesjonalnie! No i fajny sposob na zuzycie wszelakich zalegajacych w domu gazet.
OdpowiedzUsuń