czwartek, 16 września 2010

Kopia



Dagmara i Jolanna pokazały ostatnio na blogach swoje malarskie przedsięwzięcia. Dagmara zachęciła mnie (dzięki za to wyzwanie - bardziej emocjonalne niż techniczne:) do pokazania kopii, którą - tak jak ona - wykonałam na zaliczenie zajęć z malarstwa na studiach. Zajęcia zaliczyłam, ale obraz nie jest dla mnie skończony. Wcale się temu nie dziwię i nie łudzę, że kiedyś to nastąpi, bo powzięłam niemalże świętokradczą próbę wykonania kopii dzieła jednego z moich ukochanych malarzy - Vermeera.

W tych obrazach jest światło o niespotykanej temperaturze, jest powietrze wypełnione wszystko-mówiącą ciszą, jest ten rodzaj zatrzymania, które powinna dawać sztuka. I oczekiwanie - wtych obrazach jest oczekiwanie.



Kobieta z dzbanem z wodą





Po kilku latach wyciągnęłam ten obraz zza komody. Odkurzyłam. Przyzwyczajam się ponownie do niego w takiej formie - w formie kopii. Gdyby był oryginałem wypełniłby sobą całe mieszkanie, całe poszukiwanie piękna.

Z życzeniami obcowania z prawdziwą sztuką!

niedziela, 12 września 2010

Zaległe sprawy cz.1

No niestety....doszło do tego, że zaległości muszę dzielić na części....

Pierwsza sprawa! Elamika zaprosiła mnie do relaksującej zabawy, która egoistycznie pozwala choć przez chwilę skupić się na sobie. Tak więc lubię (kolejność nie ma znaczenia):

...poziomki - dla mnie jeden z najszlachetniejszych owoców
...latarnie - (to już wiadomo) taki widok dający schronienie, a poza tym zawsze ładnie się komponują z otoczeniem:)
...Muminki - (to też wiadomo) to ich proste i szczere życie, mimo że bajkowe
...zapach nowego papieru i dźwięk tego bardzo starego
...powroty do domu
...aktywny odpoczynek
...biały ser z młodą rzodkiewką i szczypiorkiem
...jesień (tuż, tuż...)
...spacery zaraz po deszczu
...spotkania z ludźmi, w których w pierwszych chwilach odnajduje się pokrewne dusze (UWAGA!będzie dygresja - w zeszły weekend byli u nas znajomi , których poznaliśmy dwa lata temu na 12-dniowym wyjeździe w Hiszpanii. Od tego czasu nie widzieliśmy się, wymieniliśmy kilka okołoświątecznych listów i okołourodzinowych telefonów. Po tych dwóch latach spędziliśmy wspaniały weekend w błogim uczuciu, jakby wakacje w Hiszpanii dopiero co się skończyły, a co najważniejsze - jeszcze przed ich przyjazdem nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że tak będzie!)

Zasady zabawy zobowiązują do zaproszenia do niej 10 następnych osób, ale moje opóźnione włączenie sie w zabawę spowodowało, że prawie na wszystkich odwiedzanych przeze mnie blogach przeczytałam już która z was co lubi....więc może zabawa się poczęstują Ci, którzy maja na to szczerą ochotę! a polecam, bo warto się zastanowić nad prostymi rzeczami, które sprawiają nam radość!
***
A teraz szybko zaległe prezenty - na szczęście zaległe w sensie blogowym, czyli pokazane tutaj ze sporym opóźnieniem. (jak robię coś na prezent to niestety najczęściej fotografuję wytwór na chwilkę przed spakowaniem, albo wyjściem z domu, więc jakość zdjęć zostawia wiele do życzenia...)




Filcowo-brzózkowy wianek.



Niewielki pomarańczowy wianek zrobiony w trakcie gry w Eurobiznes:)



Malowany kamień w szydełkowym ubranku umożliwiającym powieszenie na ścianie.
(dobra dusza w pracy przywiozła mi z wakacji kilka pięknych płaskich kamieni idealnych do malowania, a wcześniej dębowe deski imponującej grubości docięte już pod obrazy. DZIĘKUJĘ!)

A na koniec kilka filcowych breloczków, które robiłam na kilka godzin przed wylotem do Norwegii. Breloczki były wręczane przesympatycznym ludziom "złapanym na stopa".







Udało mi się zrobić też kilka nowych próbnych niewielkich pojemniczków filcowych, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Póki co, dziękując za wszystkie komentarze !!!!, życzę twórczych chwil! Dla mnie jesień zawsze była w nie najbardziej obfita!