Potrzeba chwili zmusiła mnie do wymyślenia czegoś co jednocześnie krok po kroku będzie za mną wykonywać grupa 10 małych artystów w wieku 5-8 lat. Warunków więc było kilka:
1. łatwe
2. szybkie
3. materiały musiałam dla tych 10 osób znaleźć w domu (ze względu na rozpoczęcie przygotowania się do w/w zajęć o godz. 22.00 nie miałam co liczyć na pomoc w postaci otwartych sklepów)
4. coś w temacie wiosenno-wielkanocnym, ale jeszcze nie jajka tudzież koszyczki
Tak powstało ptaszysko z absolutnych resztek (w moim wypadku juty i tkanin), które w zasadzie tylko w jednym momencie wymaga chwycenia za igłę i nitkę , ale i to da się ominąć. Gwarantuję, że wykonanie owego skrzydlatego stwora w prezentowanej przeze mnie postaci dorosłej osobie zajmie maksymalnie 10 minut. Prezentowana wersja jest podstawowa. Wszelkie urozmaicenie i dodatki mile widziane.
1. bezwymiarowy, w zasadzie nawet bezkształtny kawałek juty/płótna będzie podstawą do zrobienia głowy, brzuszka i postrzępionego ogona. Jeśli chcemy długi ogon kawałek materiału powinien być bardziej prostokątny niż kwadratowy
2. Ze ścinków i innych miękkich śmieci tworzymy małą kulkę , którą umieszczamy na środku naszego materiału , ściśle ją nim zawijami i mocno związujemy. Oto głowa
3. Brzuchem - tułowiem będzie podobnie wykonana bryła, ale bardziej podłużna i smuklejsza niż łepetyna ptaszyska. Końcowe związywanie brzucha musi być już bardziej kontrolowane niż chaotyczne - końcówki będą stanowić ogon - warto więc tak ułożyć materiał by kierował się góry (juta, albo sztywne płótno jest do tego idealne)
5. Jest więc body:) Teraz skrzydełka. Ja wykorzystałam resztki wszystkich możliwych materiałów, z których udało mi się wyciąć jeszcze kształt łezki. Żeby było efektowniej, a wykonujące ptaka dzieciaki przez chwilę mogły wykazać się twórczym doborem kolorów i wzorów (i przez chwilę przestać wołać "Proszę pani, a dobrze to jest?!" :) na każde skrzydełko przewidziałam trzy łezki. Tu już zaczyna się etap, który można modyfikować i ulepszać.
pracę wykonali szybciej niż myślałam, więc po uzbrojeniu ptaków w dzioby, oczy i zawieszki nastąpił "najulubieńszy"moment wszystkich zajęć -ozdabianie! W ruch poszły więc pióra wtykane w ogon, niezastąpione kleje brokatowe, koraliki, wstążki i kokardy, które wylądowały przy szyi lub ogonie i inne absolutnie niezbędne elementy:)
pozdrawiam!
genialny pomysł- dziekuję:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł z tym ptaszkiem, w życiu bym na taki nie wpadła!
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrowienia ślę,
genialne- moi podopieczni ciut starsi, ale im zaserwuję takiego ptaszka na zajęciach następnych :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za pomysła :)
pozdrawiam ciepło
Kasia
Fantastyczny ptaszor!!! LOWE!
OdpowiedzUsuńuroczy
OdpowiedzUsuńWspaniałe rzeczy tu tworzysz. A ptaszysko jest już dosłownie cudowne!
OdpowiedzUsuń