środa, 3 lipca 2013

Pierwszy rok ArtKo!!!


 
Pracownia Twórcza ArtKo w moich rodzinnych Siemianowicach jest formalnie młodsza od mojej Lidki niecałe 2 miesiące. Ale jeszcze jak byłam z Lidką w solidnym dwupaku kulałam się do pre-pracowni po twórcze inspiracje, które przewijały się pomiędzy  herbatą i pogaduchami. Potem na świecie pojawiła się Lidka i na pierwszy spacer też poszłyśmy do pre-pracowni. 

Już we właściwej pracowni 3-miesięczna Lidka była na swoich pierwszych warsztatach, akurat trafiło na papierową wiklinę, o czym pisałam tutaj. Nie tylko ze względów emocjonalno-Lidkowych jest to dla mnie ważne miejsce (choć czekam już na moment zapisania Lidki na zajęcia plastyczne dla dzieci w ArtKo). Powodów jest znacznie znacznie więcej - tych namacalnych, które zaraz pokażę, ale przede wszystkim tych niematerialnych. Wierzcie mi, takie miejsce gdzie (młoda) mama może przynajmniej raz w tygodniu iść i zrobić coś fajnego, nauczyć się czegoś nowego i nie gadać przy tym o zajmowaniu się dzieckiem jest naprawdę potrzebne. I Niebiosom dziękuję, że mam takie miejsce z taką Osobą tak blisko. Idąc na zajęcia lub warsztaty "do Jadzi" jak się u nas mówi na pracownię w domu, czuję się czasem jakbym szła na randkę;)

A teraz zaledwie kilka materialnych powodów, dla których warto zajrzeć do ArtKo. I najlepiej zostać tu na dłużej!

WARSZTATY łikendowe

Odlewanie ceramiki w uratowanych formach z Porcelany Śląskiej - jestem muzealnikiem i historykiem sztuki,więc chyba rozumiecie  fascynację tym tematem. Warsztaty z tzw. drugim dnem:)

(fot. Adam Korzeniowski)

odlewanie
szlifowanie
szkliwienie

EFEKTY!- ten czajniczek z lewej strony jest mój! nie tylko ładnie wygląda:), działa co jest jeszcze ważniejsze


Wspomniane warsztaty z wikliny papierowej

(fot. Jadzia Korzeniowska)



W najbliższy weekend wybieram się do ArtKo na warsztaty sutaszu.Jest to dla mnie technika "nieogarnialna" ludzkim umysłem, ale czekam na nie z niecierpliwością.

No i kilka efektów cotygoniowego Koła Gospodyń Miejskich

                                                                    pokochałam te ważki...

 ale, żeby zrobić ważkę zaczynałam od tego. A przy okazji pierwsze spotkanie z makramą
                                    tych kwiatków z ogromnym potencjałem też nauczyłam się w ArtKo


I moje ostatnie zauroczenie - haft. Na debiut Jadzia wrzuciła mnie do bardzo głębokiej wody - wzór kaszubski na lnianej torbie...


 To zaledwie kropla tego co się dzieje w ArtKo.
Żeby dowiedzieć się więcej można zajrzeć na fejsbukowy profil pracowni
A gdyby ktoś chciał, a nie mógł, bo daleko to można mieć też choć cząstkę talentu Jadzi dla siebie - zapraszam do Srebrnej Agrafki

***
 Z okazji pierwszego roku funkcjonowania Pracowni Twórczej ArtKo powinnam złożyć Jadzi - głównemu silnikowi i akumulatorowi tego miejsca życzenia. Ale wyciągnę jedną ze swoich wstrętnych cech na forum i egoistycznie będę życzyć sobie, by pracownia się rozwijała, powiększała (w ilość ludzi i metrów kwadratowych:) i dawała tak wiele radości, inspiracji, rzetelnego warsztatu i wiedzy jak daje teraz. Bo dzięki temu (między innymi,oczywiście:) Lidka ma szczęśliwą mamę!


poniedziałek, 1 lipca 2013

Separacja z wiankami. Stroiki górą (chwilowo?)




Stroik z poprzedniego postu spowodował lekką reakcję łańcuchową w wyniku której powstało 10 stroików codziennego użytku - tzn. bezokazyjnych:) Dzięki temu czerwiec, który wydawałby się jednym z bardziej bez-dekoracyjnych miesięcy stał się całkiem dekoracyjny;) Koniec gadania - następuje prezentacja, bo zdjęć jest sporo. Nie ukrywam - jestem z nich bardzo zadowolona,więc robiłam zdjęcia z każdej strony:)

1. Prawie bliźniak pierwszego stroika (z poprzedniego postu)



2. Mój absolutny faworyt....Zamiast tradycyjnego już porcelanowego ptaszka tym razem porcelanowe pudełeczko służące jako świecznik na tealight'a.





3. Z klatką na tealight'a



4. W imbryku porcelanowym. Z tym też trudno mi się było rozstać... Na pocieszenie obiecałam sobie,że tych będzie więcej:)




5. Niewielki z glinianym dzbanuszkiem i drewienkiem prosto z norweskiego fiordu




6. Kolejny większy format z drewienkami z morza



7.Większy format, tym razem z motylem



8.Ale mniejsza wersja z motylem też jest


9. Jeszcze jeden z porcelanowym pudełeczkiem, ale w zupełnie innej kolorystyce


10. Na koniec najmniejszy. Z metalową konewką 


I podsumowanie dla rozeznania rozmiarów:)



Kto dotrwał do końca -bohater!:)


Dobrze mi się pracuje z tą ograniczoną kolorystyką, ale bardzo różnorodnymi materiałami. I choć sama nie znoszę sztucznych kwiatów to muszę przyznać, że można znaleźć teraz takie,które naprawdę wyglądają jak żywe i świetnie się je komponuje. Pomimo używania sztucznych kwiatów w tych stroikach staram się wykorzystywać jak najwięcej - jak ja to nazywam- szlachetnych materiałów - porcelany (np. banieczki i imbryk z Porcelany Śląskiej), dobrej ceramiki (np. zielony dzbanuszek jest ręcznie wykonany w pracowni ceramicznej "Gliniane"), szkła zdobionego ręcznie, drewna (najczęściej z morza m.in. z Norwegii, Hiszpanii),satynowych wstążek.


Oby cieszyły oko. U mnie stały kilka dni zanim się się z nimi rozstałam....;)