środa, 29 czerwca 2011

Ikony

Renifery po blogu już nie biegają. Po takiej przerwie uważam to za sukces. Bardzo dziękuję (!!!!) za Wasze komentarze, które zmobilizowały mnie do powyrywania chwastów i powolnego sadzenia nowych postów. Za każdym razem zachwyca i onieśmiela mnie moc jaką mają SŁOWA.

W zeszłym roku o tej porze byłam jeszcze daleko przed urlopem, ale na horyzoncie widniał weekendowy wyjazd nad morze, by odwiedzić przyjaciół i posłuchać Reginy na Openerze. Dzisiaj od urlopu dzieli mnie zaledwie kilka dni i także wyjazd nad morze do tych samych bliskich mi ludzi. Regina tym razem nie zaśpiewa, ale liczę na równie mocne emocje i psychiczny odpoczynek. Swoją drogą - dlaczego dzieje się tak, że urlop oznacza dla nas przede wszystkim odpoczynek właśnie psychiczny, a nie fizyczny.... Smutne.

Zaczęłam od urlopu, bo wokół tego krążą moje myśli. Ale ten zbliżający się odpoczynek prawdopodobnie przyniesie też powrót do miejsca, w którym zachwyciłam się ikonami. Wszystko wskazuje na to, że spędzimy kilka dni w Białowieży i okolicach. I pokładam w tym wyjeździe ogromne nadzieje. Kontakt z przyrodą robi swoje, i w moim wypadku potrafi dużo uleczyć i uspokoić, ale akurat w tym miejscu - nie wiem, czy nie jest dla mnie ważniejszy jego potencjał .... nazwijmy to .... duchowo - artystyczny. Mam nadzieję, że wracając do źródła odkryję ikony na nowo. Każdorazowo pisząc ikonę spotykam się z pięknem i głębią, staram się czytać o ikonach, regularnie przeglądać albumu, sporadycznie (zdecydowanie za mało!)podczytywać o teologii prawosławnej, ale to nie to samo co zobaczyć ikonę w jej "naturalnym środowisku". Przepraszam, za porównanie, ale zobaczyć żyrafę w zoo, a wypatrzeć ją na sawannie jest zupełnie innym przeżyciem (mimo, że żyrafy widziałam tylko w zoo jetem tego pewna:)

Liczę na te kilka dni u mojego prawosławnego źródła.
Tymczasem pokazuję kilka ikon napisanych w pierwszej połowie roku.

Matka Boska Igorska. Nowy dla mnie wizerunek i niezwykli ludzie, do których trafiła.


Matka Boska Włodzimierska

I znowu Matka Boska Włodzimierska.

Chrystus Pantokrator.

Jeszcze dorzucę jedną, ale aparat też chyba liczy na jakiś urlop. Oj, przeliczy się...

Jeszcze raz dziękuję, za mobilizację. Bardzo.

Wytrwałości w oczekiwaniu na odpoczynek!

6 komentarzy:

  1. Piękne są twoje ikony, nawet nie jestem w stanie się domyślić ile pracy trzeba włożyć w takie rękodzieło... Podziwiam i życzę z całego serducha udanego urlopu!! :)) A okolice Białowieży uwielbiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne ikony-serdecznie gratuluję zdolności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz... myślałam, że Ty robisz decoupage... ;P bo są takie papierki do kupienia, przyklejasz na deseczkę, lakierujesz, i jest "ikona"... bez obrazy ofkors... ale skoro piszesz, że je piszesz to podziwiam bardzo!!! :)
    Chrystus Pantokrator to mój faworyt! :)
    P.S. To jak z tą Norwegią w tym roku? ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne te ikon a jeszcze sam je robisz...to chylę czoła i podziwiam!!!Udanego urlopowania:)Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż serce się raduje podziwiając takie cuda!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Madziu, ja trochę wróciłam a trochę nie... jak to w życiu. Co u Ciebie bo u mnie.... dużo... Bardzo.

    OdpowiedzUsuń