Teraz już chyba tak będzie....świąteczno-zimowe atrakcje we wszystkich hendmejdowych kątach. No cóż, sama się mocno wzbraniałam przed bożonarodzeniową atmosferą na blogu już w okolicach Święta Niepodległości. W końcu nie funkcjonuje jak supermarket. Ale chyba zrozumiałam te pędzące sanie i muszę stanąć w obronie rękodzielników. Jak sama nazwa wskazuje naszym głównym narzędziem pracy są RĘCE, a tak to mądrze Pan Bóg wymyślił, że mamy tylko po dwie:) mimo, że często chciałabym mieć ich więcej.....I tymi dwoma RĘCOMA:) staramy się na czas zrobić te wszystkie DZIEŁA (stąd ręko-dzieło:)
Tak więc pudło wypełnione ostatnio pokazywanymi dekoracjami mocno opustoszało. I sobotni wieczór był pracowity, ale za to owocny:
dwie nowe choinki (ta niebieska z wełnianej skarpety!!! :) wypranej oczywiście:)
trzy świąteczne desery
sześć zimowych filiżankowców
i jeden biedny stroik
A w czasie sesji fotograficznej miałam asystentkę :)
Asystentka śpi, więc idę pracować nad dalszymi wytworami.
Owocnego i spokojnego czasu życzę!