środa, 28 grudnia 2011

Świąteczny klimat




Zasadnicza część Świat Bożego Narodzenia już się zakończyła. Ale Radość ciągle trwa. Także i w domu jest jakoś cieplej; dekoracje jednak robią swoje...









Wiem, że tyle zdjęć leśnego stroika z grafiką Świętej Rodziny, ale nie potrafiłam się oprzeć, żeby ich tu nie wstawić...

niedziela, 18 grudnia 2011

Twórcze oczekiwanie



Nie tylko twórcze, ale i owocne w tym roku, co bardzo mnie ucieszyło! Uwielbiam ręcznie wykonane dekoracje, ozdoby, prezenty świąteczne, a odkąd odkryłam blogowy świat twórczych i nad wyraz zdolnych kobitek najpierw oglądałam, podglądałam, notowałam....i rzadko kiedy zostawało mi czasu na realizację takich świątecznych klimatów. W tym roku wszystko się odwróciło, a ja się temu poddałam. Sprawdziłam właśnie kiedy wykonałam pierwsze fotografie powstających ozdób świątecznych, no i muszę przyznać, że w tym roku zaczęłam jak porządnie funkcjonujący supermarket - w połowie listopada:)

Zaczęłam od realizacji mojego prywatnego małego marzenia - kalendarza adwentowego wielokrotnego użytku:


Na fotografii świeci się tylko jedna świeca na wieńcu adwentowym. Dziś zapaliłam już czwartą...

Po osobistych zachciankach w ruch poszły niewykorzystane zeszłoroczne styropianowe kule, najpierw duże, które zamieniły się w filcowe bombki - po części przetworzone ubiegłoroczne wzory, które zachwyciły mnie na Cynkowym Poletku.

Duże kule "obfilcowywane" mokro lekko mnie zniechęciły.... Żmudna praca. Trzeba było poszukać lżejszej wersji. W ręce wpadła mi stara pożółkła książka i puszka lakieru bezbarwnego, który pozostał jeszcze po letnim szaleństwie z papierową wikliną (kolejna zaległość....). Sześć trochę mniejszych kulek w mig zostało oklejonych, a jeszcze szybciej pomalowanych (polecam!). Efekt bardzo mnie zadowolił, a jeszcze bardziej, kiedy kilka tygodni później na Cynkowym Poletku pojawiły się bombki też zdobione w podobny sposób. Magia papieru z literami jest niezrównana!


Bombki obklejałam starą książką z kwaśnego papieru, który wręcz się kruszył. Są takie książki, których już nawet boję się otwierać, lub które straciły już na aktualności, ale nie potrafię ich wyrzucić. Wykorzystanie ich do takich rzeczy jest ciągle dla mnie zaskakująco radosne!

Wszystkie bombki, jak i jeszcze kilka innych drobnych choinkowych ozdób, których nawet nie zdążyłam sfotografować, znalazły szybko nowe domy, co bardzo mnie cieszy.

Po bombkach przyszedł czas na ukochane wieńce świąteczne! Nie miałam ich w planach, ale korzystam z pożyczonego pistoletu na gorący klej (my love!) i wczoraj pomiędzy pieczeniem pierników i sprzątaniem zrobiłam trzy świąteczne wianki na gazetowej bazie. I tak jak za pierwszym razem z niedowierzaniem, ale pełna szczerością stwierdzam - taki wianek robi się szybciej niż każdą z powyższych bombek! A "pistoletowy klej" (my love!!!) tą pracę jeszcze przyspiesza.

Zimowe orzechy:


Wersja country:


Wersja skandynawska:

Poza kalendarzem wszystko szczęśliwie wywędrowało. Teraz czas na zadbanie o nasze mieszkanie, o kilka akcentów, które podkreślą klimat.


Spokojnego tego ostatniego tygodnia przedświątecznego!