Rękodzielnicze blogi ciągle utwierdzają mnie w przekonaniu, że ludzka ręka i wyobraźnia mogą uczynić niezwykłe i piękne rzeczy zmieniając proste przedmioty w misterne dzieła sztuki. Odkryłam tu też świat twórców, którzy współpracują z naturą korzystając z jej darów. Sznurek, materiał, wełna, glina, papier, drut to materiały ze swojej natury stworzone do przekształcania się. Półprodukty. Choć nie ukrywam, ze czasem rozczulam się nad kartką czerpanego papieru i nie potrafię się przemóc by go zranić nożyczkami i splamić klejem. Jednak w zasadzie każdy z tych materiałów/przedmiotów wymaga aranżacji, połączenia go z innym, wymaga pracy, ale i poszukiwania inspiracji by go przekształcić. Pasuje mi tu zdanie, które usłyszałam w filmie "Vatel" z Gérardem Depardieu: "Rzadko coś jest piękne lub brzydkie samo w sobie. Wiedza o tym to podstawa bycia artystą". Wydobywamy piękno z papieru i zwykłej tkaniny. Czynimy to w kontekście innych materiałów. Przekształcamy.
Z "naturalnymi bazami" do twórczości jest inaczej - przynajmniej ja tak to widzę. Praca z kamieniami, drewnem, liśćmi wymaga i wyzwala zupełnie inny rodzaj wrażliwości, inny sposób postrzegania swojej twórczości. Bo tworzy się we współpracy z ogromną potęgą - Naturą. Trzeba się do niej dostosować, bo tej formy się nie zmieni. Kształt, kolor, wielkość, faktura kamienia czy kawałka drewna już same w sobie są inspiracjami. Same w sobie są piękne, ale można to piękno też wydobyć. Nie przez przekształcanie tego co stworzyła natura, ale przez podkreślenie, zaznaczenie.
Koniec teorii. Teraz praktyka, kilka przykładów:
Drewno, howlit, lniany sznurek. Póki co brak decyzji co do przeznaczenia - broszka lub wisior?
I moja duma
Drewienko z morza.
Kształt mówił sam za siebie. Musiałam tylko znaleźć w sobie odwagę, żeby go wydobyć.
Z "naturalnymi bazami" do twórczości jest inaczej - przynajmniej ja tak to widzę. Praca z kamieniami, drewnem, liśćmi wymaga i wyzwala zupełnie inny rodzaj wrażliwości, inny sposób postrzegania swojej twórczości. Bo tworzy się we współpracy z ogromną potęgą - Naturą. Trzeba się do niej dostosować, bo tej formy się nie zmieni. Kształt, kolor, wielkość, faktura kamienia czy kawałka drewna już same w sobie są inspiracjami. Same w sobie są piękne, ale można to piękno też wydobyć. Nie przez przekształcanie tego co stworzyła natura, ale przez podkreślenie, zaznaczenie.
Koniec teorii. Teraz praktyka, kilka przykładów:
- blog Resurrection fern - piękno zwykłych kamieni wydobyte za pomocą szydełka i skrawków materiałów, ale nie tylko. Warto tu odpocząć!
- w Indie Fixx proponuję spotkanie z innymi kamiennymi inspiracjami i pracami, oczywiście nie tylko
- to też miejsce do odpoczynku - znaleziona kopalnia prostych fotografii współpracującej z nami natury na Flickrze - żadnych udziwnień, manipulacji obrazem - prostota i piękno
***
Drewno, howlit, lniany sznurek. Póki co brak decyzji co do przeznaczenia - broszka lub wisior?
I moja duma
Drewienko z morza.
Kształt mówił sam za siebie. Musiałam tylko znaleźć w sobie odwagę, żeby go wydobyć.
Przewidziano więcej prób i eksperymentów z morskim drewnem w roli pierwszoplanowej. W planach praca z kamieniami - trudności: brak odpowiednich kamieni oraz czasu...
***
Kojąco działają na mnie też inne małe formy. Lubię na nie patrzeć i czytając książkę obracać w dłoni. Lubię jak pochłaniają ciepło z dłoni. We wnętrzach są subtelne, niewidoczne wręcz. Ale często tworzą mikroklimat. Lubię małe przedmioty, na przykład takie:
Malutki gliniany dzbanuszek z targu staroci, który dostałam od Jagody. Rozczula mnie.
Trzy małe bieszczadzkie anioły. Od roku prowadzą ciche dyskursy stojąc na ramie fotografii w dużym pokoju (tu zmieniona scenografia do zdjęcia).
No i śnieżynki, które dostałam od ELI. Nieziemskie - z nieba spadające. Przyleciały pocztą w największy upał. Piękne!!!Dziękuję!!!
***
A na koniec jeszcze jedna rzecz - dziwna kolekcja mimochodem.Kolejna do kolekcji dziwnych kolekcji :)
fot. Marta Miguel Martinez-Soria
Malutki gliniany dzbanuszek z targu staroci, który dostałam od Jagody. Rozczula mnie.
Trzy małe bieszczadzkie anioły. Od roku prowadzą ciche dyskursy stojąc na ramie fotografii w dużym pokoju (tu zmieniona scenografia do zdjęcia).
No i śnieżynki, które dostałam od ELI. Nieziemskie - z nieba spadające. Przyleciały pocztą w największy upał. Piękne!!!Dziękuję!!!
***
A na koniec jeszcze jedna rzecz - dziwna kolekcja mimochodem.Kolejna do kolekcji dziwnych kolekcji :)
TU znalazłam to:
fot. Marta Miguel Martinez-Soria
Wysypałam z jednego szklanych pojemniczków morskie skarby (te, akurat z Hiszpanii) i wyciągnęłam z nich to:
Lubię myśleć, że są to fragmenty XVIII-wiecznych holenderskich fajansowych kafelek, posadzki mieszczańskiego domu w Anglii i królewskiego szklanego kielicha. Mała kolekcja. Mam nadzieję, że z potencjałem na rozwój.
Lubię myśleć, że są to fragmenty XVIII-wiecznych holenderskich fajansowych kafelek, posadzki mieszczańskiego domu w Anglii i królewskiego szklanego kielicha. Mała kolekcja. Mam nadzieję, że z potencjałem na rozwój.
Koniec przydługich rozważań. Wytchnienia życzę z całego serca zlęknionego przesiadywaniem w dusznych i gorących pomieszczeniach....