Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stroiki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stroiki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 kwietnia 2017

W poszukiwaniu wiosny

Wiosenny dowód na to, że pracownia w jadalni ciągle  działa i że wychodzą z niej i cudaki i wianki. I jeszcze pełno innych rzeczy, które czasem nawet nie ma jak sfotografować. ..

W każdym razie szukamy wiosny i bardzo za nią tęsknimy...

Szukamy na halach i łąkach , ale tam ciągle grubo ubrane owieczki.....




OWIECZKI - w całości zainspirowane przez cudowną włóczkę (wełna z jedwabiem) ręcznie skręcaną w pięknym kolorze. Upolowany mały motek (w jednym egzemplarzu jak na szmateks przystało :) starczył na cztery różowe owce , które pasą się na półce w jadalni. Nożki z patyczków znad morza (wakacyjne zbiory).
Dwie białe pasą się u najcudowniejszych właścicieli w Krakowie. Razem z lnianą łąką  i wysuszoną korą brzozy (dziękuję Krysiu!) zostały wysłane w pudełku jako wielkanocna kartka 3D

Owieczki wykonane moja ulubiona metodą "bez wzoru" i "na oko" :)


Szukamy śladów wiosny na tkaninach, żeby zapleść i udekorować dom....




WIANKI: no cóż tradycyjnie - dziecięce pościele i lniane zasłonki przerobione na wianki...


Szukamy wiosny wszędzie i chowamy ją do słoiczków, bo tak bardzo tęsknimy...






SŁOIKI - STROIKI : wielkanocne stroiki dla rodziny i przyjaciół przybrały w tym roku formę tak bardzo teraz popularnych lasów w szkle. Ale w wersji "martwej natury " :) W ich skład wchodziły zbiory wakacyjne : wysuszone mchy i porosty, drewienka znad morza i kamienie, muszle które wcale już muszli nie przypominały tylko jakieś tajemnicze skały, piórka i wysuszone trawy. W naszym dwóch zamieszkału szare ceramiczne zajączki, ceramiczne jaja z Pracowni ArtKo i mały domek od Misiury.W pozostałych były też ceramiczne misiurowe "oczka wodne" o odciski traw oraz piękne tradycyjne kroszonki. Małe światy do odkrywania.

Idę dalej szukać wiosny!

wtorek, 4 października 2016

Jesienne zaległości

W jadalnianej pracowni na kuchennym stole coraz rzadziej powstają wianki, stroiki, filiżankowce, choć nie ukrywam, że dalej sprawia mi to sporą radość.

Poniżej kilka zdjęć około jesiennych dekoracji znalezionych w czeluściach wirtualnych folderów. Sprzed roku, dwóch, trzech lat....








A foldery na pulpicie skrywają jeszcze niejedną tajemnicę ;)

czwartek, 18 grudnia 2014

Pracownia zamknięta :)

Pracownia w jadalni zamknięta. Filiżanki się skończyły, z materiałów florystycznych zostały nędzne resztki. Dwa ostatnie zamówione filiżankowce schowane głęboko w szafce.  Jak zwykle nie zrobiłam zdjęć wszystkim stroikom, filiżankowcom i wiankom, które opuszczały bałagan na kuchennym stole. Brak dziennego światła nie sprzyjał zresztą  fotografowaniu. W tym roku narzuciłam sobie mocny rygor, który i tak jeszcze dodatkowo został zdyscyplinowany przez zdrowie - ilości nie były tak imponujące jak w zeszłym roku a poranne (nocne?) wyjazdy na giełdę kwiatową ograniczone do minimum. A i tak wiele rzeczy zrobiłam na ostatnią minutę. Jeśli chodzi o rękodzieło to zostały już same przyjemności - prezenty dla rodziny i ewentualnie dekoracje do domu. 

Kilka zdjęć - takich których aż tak bardzo się nie wstydzę :)

Wianki - niech maja pierwszeństwo:

duże
 naturalne
mroźne
 i klasyczne


Filiżankowce:

 stojące filiżanki



i wiszące




i recykling -lampiony ze starych weków - kilka poprzednich wersji się rozeszło bez zdjęć, ale te udało się sfotografować

a pudełko w groszki - mistrzowskie wykonanie - Oleńka z pracowni Bordeco! o tym miejscu będzie jeszcze więcej i nie raz!





Póki co spokoju na ostatniej prostej!

wtorek, 9 grudnia 2014

Wianki, stroiki, filiżankowce....

Moja aktywność na blogu i jeszcze świeżym fejsbuku jest bezpośrednio sprzężona z chorobami. Prawie wszystkie tkaninowe sowy i dekoracje powstały w czasie długiego listopadowego weekendu spędzonego pod znakiem kilkudniowej gorączki córy. Mała cała rozpalona spała na naszym łóżku, a ja pomiędzy sprawdzaniem temperatury i dawaniem jej picia szyłam i szydełkowałam. Druga tura córkowo - chorobowa przyszła na pierwszy tydzień grudnia. Wirusowe zapalenia gardła, które znowu zaczęło się gorączką (moje szycie i szydełkowanie), a potem przeszło w duszności i ciągły kaszel w nocy pozwoliło wbrew pozorom poczynić trochę wianków i stroików - Lidka w ciągu dnia odsypiała nieprzespane noce, a ja żeby nie przestawić sobie rytmu dzień-noc starałam się robię coś co sprawia mi przyjemność i nie trzeba dużo przy tym myśleć. Tura nu nu mer trzy właśnie zaczęła dotyczyć mnie. Tak więc pomiędzy lekarzami i odpoczynkiem w pozycji poziomej przetwarzam to co oferują mi moje zakamuflowane magazyny. Mogę więc pokazać kilka z tych stroików i wianków, które udało mi się sfotografować przed opuszczeniem jadalnianej pracowni.

Tegoroczna seria (wianki w różnych rozmiarach, stroiki i filiżanki) z oszronioną jemiołą, rajskimi jabłuszkami,ażurowymi akcentami i mleczno-perłowymi bombkami - moi tegoroczni faworyci - dekoracje bardziej zimowe niż świąteczne:






  

 





Jeszcze jeden saneczkowiec (mam sentyment do tego motywu)


Reaktywacja zimowej wersji filiżankowców - w różnych odmianach:


I to co daje mi najwięcej radości - recykling - pełny lub częściowy :)

Świeczniki z wysłużonych terakotowych doniczek 


i spódniczka przerobiona na rodzinę choinek

Na koniec dwa zdjęcia jednego klasycznego wianka i stroika, na dowód tego, że takie rzeczy też opuszczają jadalniany stół (inne zdjęcia albo nie nadają się do pokazania, albo w ogóle nie powstały:)



Trzecia tura chorobowa nie skończy się chyba szybko, więc jest szansa, że jeszcze coś powstanie....

niedziela, 30 listopada 2014

W tym roku bardzo późno... :)

.... naprawdę bardzo późno, bo dopiero ten weekend mogę w pełni uznać za świąteczne przygotowania w strefie hendmejdu. W zeszłym roku o tej porze z pracowni w jadalni wyszło już co najmniej 50 stroików, wianków i filiżankowców. W tym roku z różnych przyczyn zaczynam późno i w zdecydowanie mniejszych ilościach. Niestety nie mogę napisać, że spokojniej...

Aura i brak czasu nie sprzyjają fotografowaniu, więc kilka pierwszych prób stroikowych, nazwijmy to nowości :)

Najpierw duże, nieoczywiste - bo bardziej zimowe niż świąteczne stroiki na .... urodziny. Oszronione rajskie jabłuszka, jemioła i mało oczywistych świątecznych akcentów. Mój klimat.



  

Na marginesie tych dwóch olbrzymów coś jeszcze bardziej mojego - recykling  i zabawa niechcianymi odpadkami po dużych stroikach. W lato udało mi się uratować troche niewielkich wysłużonych terakotowych doniczek  niezwykłymi zaciekami i przebarwieniami. Z tych samych czeluści kontenera uratowałam kilkanaście pięknych słoików z delikatnie turkusowego szkła -myślę, że wśród nich kilka przedwojennych weków. Na słoikach przeprowadzane są próby ogniowe w kierunku przetwarzania na lampiony a doniczki lekko potraktowane szlakmetalem (płatkami złotka) przekształcają się w świeczniki.

Oto więc prototyp: 




No i kilka powrotów do zeszłorocznych zauroczeń:

bajkowe kubki

 i filiżaneczki bombeczki :)

 cdn.